czwartek, 27 października 2011

I ♥

Dzień zaczął się zwyczajnie, obudziłam się przez tatę, spojrzałam na zegarek. 
- Już 7? - wybałuszyłam oczy. Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, związałam włosy w kicka, ubrałam koszulkę, jeansy, bluzę, wypiłam kakao, spakowałam plecak i pobiegłam na przystanek. Przyjechała " trójka " więc wsiadłam, jak zwykle było pełno ludzi, ale skasowałam moją kartę miejską i chcąc nie chcąc jechałam już do szkoły. Na trzecim przystanku wsiadła Daria - koleżanka z klasy, więc nie byłam już taka samotna. Dojechałyśmy do szkoły, spisałam szybko zadanie z j.angielskiego który był dzisiaj pierwszym przedmiotem. Zleciał jednak szybko, gdyż w połowie był alarm przeciwpożarowy. Po alarmie wróciliśmy do sali, zadzwonił dzwonek i poszłam odłożyć plecak pod salę j. polskiego. Szłam już do mojej przyjaciółki, z równoległej klasy, gdy nagle wpadł na mnie Kuba - mój przyjaciel.
- Siema mała, zaspałem czaisz? Miałaś do mnie zadzwonić i mnie obudzić. Wielkie dzięki.
- Ojej, Kubuś przepraszam! Zapomniałam na śmierć...
- Dobra, nie cwaniakuj. Ostre spiny mam z mamą, a musimy wykorzystać razem ostatnie miesiące więc co powiesz na spacer po lekcjach? Może wpadniemy do Seby...
- Ej, czekaj czekaj. Jakie ostatnie miesiące? Co Ty pieprzysz? - Co prawda z Kubą przyjaźniłam się dopiero od początku roku szkolnego, może nie tylko przyjaźniłam ale byłam w nim też na zabój zakochana. Miał hipnotyzujące brąz oczy, i troszkę dłuższe brązowe włosy, był dresem, skejtem i wszystkim na co miałam ochotę. 
- Ups... Nieważne. Co mamy za lekcje?
- Polski. Kuba! Jakie ostatnie miesiące?
- No w drugim półroczu wyjeżdżam do ojca na stałe... Wiesz za granicę.
- Co? Prima aprilis?
- Coś ty! Będzie pro! Wiesz nowi ludzie, nowa kultura, nowy język, czad!
- Aha. Tak, łuhu, czad! 
Powiedziałam bez entuzjazmu, pobiegłam pod klasę do sali trącąc przy tym trzecioklasistów, wzięłam swój plecak i pobiegłam za domek gdzie na każdej przerwie przychodzili moi znajomi żeby zapalić, pogadać i te sprawy. Rozpłakałam się strasznie, nie mogłam nabrać powietrza. Na szczęście teraz nikogo nie było, ale co się spodziewać, wiatr piździ a do tego to druga przerwa. 
- Boże, znowu zerwałam się z 6 lekcji, mama mnie zabiję... - Powiedziałam sama do siebie, nagle za rogiem usłyszałam muzykę.
- Siemanoo, o! o! o! młoda... a dobra, już nieważne, nie przeszkadzam ci. - Sebastian najwidoczniej zobaczył moje opuchnięte cholernie oczy i się przestraszył.
- Nie, no przestań już się stąd zmywam. - Wyjęłam jedną fajkę z plecaka i mu podałam, dobrze wiedziałam że o to mu chodzi.
- Dzięki. Tak się ucieszyłaś na wieść o tym że Kuby nie ma już od drugiego półrocza?
- Tak, cholernie się ucieszyłam...
- Nie płacz, to nic pewnego że jedzie, gadałem z nim. - Wytarł mi łzy z oczu, przytulił mocno a potem pocałował w czoło. - Chodź na lekcje bo słyszałem że już dobre spiny masz z mamą.
- Ta, no trochę... Dzięki. - Dałam mu buziaka w policzek. Poszliśmy na j. polski, co prawda trochę spóźnieni ale pani nam to zaliczyła. Nie miałam ochoty iść na lekcje, na każdej siedzę z Kubą. Ale poszłam, byłam dzielna. Weszłam do rzędu pod ścianą, zobaczyłam że przed naszą ławką jest wolne miejsce obok Anity, więc usiadłam do niej żeby nie rozmawiać z Kubą. Poczułam że ktoś mnie puka w plecy i woła. Kuba! Znowu on.... Odwróciłam się.
- Przestań! Nie mam zamiaru mieć przez Ciebie przejebane. 
- Nikola? Jakub? Wstańcie.
Odwróciłam się do niego.
- Wiedziałam po prostu wiedziałam!
- Uspokójcie się, albo zaraz przyjdziecie do odpowiedzi. 
- Ta. - Usiedliśmy.
Lekcja się skończyła, poszliśmy na biolę, zostawiliśmy plecaki, poszłam na przedsionek na parter, przyszedł Kuba usiadł się koło mnie i zaczął mnie przepraszać. Przyszła Agata, usiadła na ławce na przeciwko nas.
- Pojebało Was do reszty! Co się z wami dzieje? Przyjaźnicie się czubki, na przez ciebie płacze, on chodzi przez ciebie nieprzytomny, nie widzicie tego że się kochacie? Kuba, nigdzie nie wyjeżdżasz kminisz? W ogóle nie ma o czym mówić! A ty powiedz mu wreszcie to co masz mu do powiedzenia! - Nakrzyczała na nas i poszła, a on spojrzał się na mnie, uniósł brwi, wyglądał tak słodko, ale to koniec. Próbowałam wbić sobie to do głowy.
- No to co masz mi do powiedzenia? 
- Nic! - Krzyknęłam, aż chłopacy z trzeciej klasy się na nas spojrzeli. Znali Kubę więc słuchali o co chodzi. Wstałam i byłam już przy drzwiach wejściowych do szkoły, gdy nagle on złapał mnie tak mocno za rękę że nie mogłam się ruszyć.
- Puść mnie idioto to boli! 
- Kocham cię! - Krzyknął mi w twarz, a chłopacy zaczęli gwizdać i krzyczeć że mamy się pocałować. 
- Jakbyś kochał to byś nie wyjeżdżał.
- Jakbyś kochała to być pocałowała! - I w tym momencie, skończyłam myśleć i pocałowałam go tak namiętnie że nie mogłam skończyć. Nie myślałam trzeźwo. "Odkleiłam" się od jego ust, usłyszałam dzwonek i pobiegłam pod klasę. " Następna lekcja z nim w ławce, ech " - westchnęłam cicho pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz