niedziela, 30 października 2011

IV ♥

tydzień później.

***

Było już grubo po 21 wieczorem. Było cholernie ciemno i cholernie zimno. Czekałam aż mój "miś" wejdzie na gadu. Nagle usłyszałam że dzwoni mi vixen - myśl co chcesz, tylko na niego miałam ustawiony taki dzwonek, więc pobiegłam do kuchni po telefon, który tam zostawiłam gdy robiłam kakao. Odebrałam szybko.
- Siemaneczko kluseczko. - Przywitał mnie mój chłopak.
- Kotlet! gr!
- Chodź pod stacje grubasie.
- Przestań frajerze. - Warknęłam na niego. - Co się stało?
- Nic, po prostu chodź, czekam na ciebie. - I się rozłączył... Zamknęłam lapa, ubrałam grubą, długą bluzę, zarzuciłam na to kurtke i poszłam szybkim krokiem na stację, zobaczyłam go, stał na środku ulicy, chciałam do niego podbiec i rzucić mu się na ramiona, ale nie zrobiłam tego, podeszłam powoli.
- No to mów co się stało?
- Nic, po prostu te kilka godzin nie widzenia się z tobą to za długo, musiałem cię poczuć żeby spokojnie zasnąć. - Uśmiechnęłam się do niego, wtuliłam się w jego ramiona i zaciągałam się jego zapachem.
Właśnie w takich momentach czułam że jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem, a mój chłopak jest idealny. Spędziłam z nim godzinę, poszedł mnie odprowadzić do domu, weszła, rozebrałam się, poszłam się szybko wykąpać i poszłam spać. 

***

Rano obudził mnie sms o treści ' Słoneczko, wstawaj do szkoły! Będę czekał przed wejściem, już nie mogę się doczekać. <3 :* ' Od razu się uśmiechnęłam. Wstałam z łózka, pobiegłam do łazienki, poprawiłam wyprostowałam włosy, ubrałam się, zabrałam plecak i po chwilii siedziałam już z słuchawkami w autobusie. Dojechałam do szkoły, przy bramie spotkałam Filipa.
- Siemano księżniczko. - Przytulił mnie.
- Siema, książe ja lecę bo ...
- Tak, czeka na Ciebie przy drzwiach wejściowych. - zaśmiał się. Uśmiechnęłam się i szłam szybkim krokiem do wejścia. Wpadłam w jego ramiona, i go nie chciałam puścić, nie wiem czemu, po prostu potrzebowałam tego.
- Haha, ej mała, ale puść mnie już, bo mnie udusisz.
- Nie, nie puszczę. - Zachowywałam się jak małe dziecko, które pierwszy raz jadło lizaka.
- Nikola! Jakub! Może nie tak publicznie, co? - Odezwała się wychowawczyni.
- Oczywiście! - Puściłam go i pobiegłam pod salę, nagle natknęłam się na Klaudię.

piątek, 28 października 2011

III ♥

Poszliśmy na w-f, zleciał nawet szybko, po tym zerwałam się do domu z trzech ostatnich lekcji, wmówiłam mamie ból brzucha i zawroty głowy, więc zwolnienie miałam załatwione. Rzuciłam plecak pod biurko i od razu włączyłam laptopa oraz gadu. Przeczytałam po kolei wszystkie opisy, aż doleciało do Kuby. ' Chodź ze mną - chociaż zupełnie nie wiem dokąd, chodź ze mną - by sens nadać krokom. N <3 '. Uśmiechnęłam się sama i włączyłam Eldo - chodź ze mną. Byłam tak cholernie szczęśliwa, że aż mama spytała z czego się cieszę skoro tak źle się czuję. Minął czas lekcji, więc wybrałam numer Kuby i napisałam mu sms'a ' Ej, czekam na ciebie u mnie w domu, buźka :* ' Nie minęło 15 minut, gdy mama zapukała w moje drzwi, uchyliła je i powiadomiła że Kuba już przyszedł, znała go, więc próbowała go zagadać, weszła do pokoju aby wziąć moje kubki, gdy Kuba podszedł przytulił mnie i dał mi buziaka w usta.
- Ej, młody! Wiesz że cię lubię, ale tak przy teściowej?
- Hahaha, mamo idź już... - Udawałam że mnie to śmieszy, szturchnęłam Kubę żeby się zaczął śmiać, zaczął, mama się pożegnała i poszła po coś do picia dla nas do sklepu.
- No co jest? - Odezwał się nagle Kuba. Wyłączyłam odtwarzacz na lapie, pożegnałam się na gadu i zamknęłam.
- Klaudia... bo ona mi powiedziała że lecisz na dwa fronty, na mnie i na nią, a potem ja powiedziałam że jak się do ciebie zbliży to wyjebie jej w ten wypacykowany ryj i ją obraziłam i straciłeś chyba przyjaciółkę, przepraszam nie chciałam. - Mówiłam bez nabrania powietrza. Kuba się zaśmiał. Kucnął naprzeciwko mojego krzesła na którym siedziałam, złapał mnie za obie ręcę, spojrzał mi w oczy i powiedział.
- Haha, Klaudia? Proszę cię kotek, dobrze wiesz jakie dziewczyny mnie interesują. A z nią się nie przyjaźniłem. Ale jak pierwszego dnia naszego związku masz już takie jazdy, to jestem już teraz ciekawy co będzie później. - Uśmiechnął się, nie wiem co miał w tym uśmiechu, ale miękłam przy nim, przytuliłam go mocno z całej siły, jak tylko potrafiłam.
- Kocham cię. - Tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić, zamknął mi usta pocałunkiem.

II ♥

Podniosłam plecak, przyszła pani i weszliśmy do sali, usiadłam w ostatniej ławce, pod ścianą, obok mnie usiadł Kuba, nie odezwał się ani słowem, więc rozpakowałam książki i usiadłam na krześle.
- Hm, no to do odpowiedzi przyjdzie... numer 4.
- Pani, ja nie umiem. - odpowiedziałam szybko.
- Jedyneczka.
' Kolejna jedynka. ' pomyślałam. Nagle ktoś zapukał do drzwi, wszedł Filip - mój kumpel z drugiej klasy.
- O. Moja ulubiona pani! Pani wypuści Nikole szybciej!
- Bo co?
- No bo tak trzeba! Pani, proszę...
- Trzeba było od razu z tym proszę, idź.
Spakowałam się szybko i wybiegłam z klasy, weszliśmy w ciszy do sklepiku szkolnego, kupiliśmy po pepsi w puszce i poszliśmy za domek zapalić.
- Co jest brat?
- Nic, nie miałem z kim iść zapalić.
- Boże, ludzie! Dostanę raka płuc przez was, a przez fajki to zbankrutuje przyrzekam. Rano wziął Seba, teraz ty, kocham was.
- My ciebie też, nawet sobie tego nie wyobrażasz. - Zaśmiałam się, usiedliśmy się na ziemi, i porozmawialiśmy chwilę o wycieczce na którą nasze klasy miały pojechać razem. Nie minęło 30 minut, a zadzwonił dzwonek na przerwę więc poszliśmy do szkoły, na przedsionku złapał mnie Kuba. Dałam Filipowi buziaka na pożegnanie.
- Młoda! Wracamy razem ze szkoły? - Odkrzyknął w biegu.
- No. Czekaj na mnie w szatni! - Krzyknęłam przez pół szkoły.
- Czego chciał? Przecież miał być spacer po lekcjach. Od kiedy dajesz buziaka przyjaciołom? - Kuba stanął na przeciwko mnie.
- Po co się interesujesz? No, miał, i co z tego? Od dzisiaj.
- Bo chcę wiedzieć. No i to, że idziesz ze mną. Od kiedy się trzymasz z tymi sfrajerowanymi koksami z drugiej klasy?
- Fajkę chciał, jezu! Nie? Idę z Fifim, bo muszę do niego wbić i z nim pogadać. Skoro oni są sfrajerowani to ja też. - Odwarknęłam.
- Nikola! Jakub! Macie zamiar dzisiaj ćwiczyć? - Nasz trener wpadł na przedsionek.
- A co robimy?
- Biegamy na tysiąc.
- Łe, chcę kropkę. - Powiedziałam.
- Ja też! - Kuba zerwał się z miejsca.
- Nie, Jakub. Ty trenujesz, jutro turniej!
- Pana, ja nie chcę. Kostka mnie boli.
- Jak mi jutro źle zagrasz to uduszę a potem zakopię!
- Spoko, luz, pan się nie martwi. - Odkrzyknął za trenerem który już poszedł. Wyszłam z przedsionku i szłam w stronę szatni. Złapał mnie za rękę i stanął na przeciwko mnie.
- Pocałuj mnie.
- Nie filmuj się tak.
- Wstydzisz się mnie!
- Co ty pieprzysz...
- Jakbyś nie wstydziła to byś pocałowała.
- Patrz ile ludzi tu na nas patrzy.
- Ok, rozumiem, wstydzisz się mnie.
Znowu działałam spontanicznie, nie wiem co  nim widziałam, po prostu nienawidziłam jak się na mnie złościł, pocałowałam go tak namiętnie, że wszyscy przechodzący zaczęli gwizdać. Puściłam go i poszłam do szatni.
- Kocham cię mój najwspanialszy chłopaku - odkrzyknęłam żeby wszystkie laski, które przystawiały się do niego od początku roku, wiedziały co straciły.
- Ja ciebie też, słoneczko! - I w tym momencie ich pomalowane intensywnie oczy wybałuszyły się jakby miały zaraz wyskoczyć z tej zazdrości. Weszłam do szatni cała w skowronkach.
 - Już tak serio serio jesteście razem? - Zapytała Klaudia, która bujała się w moim już chłopaku.
- Tak, serio, serio. - Parsknęłam jej w twarz. - Kochamy się, to dlaczego nie mamy razem być?
- Bo on leci na dwa fronty! Na mnie i na ciebie! - Zdziwiłam się.
- Na ciebie Klaudia? Kuba nie leci na wytapetowane wieloryby, soreczka! - Wtrąciła się Aga.
Zaśmiałam się, zbliżyłam się do Klaudii i powiedziałam cicho.
- Słuchaj mnie szmato, spróbuj zbliżyć mi się do Kuby, a pożałujesz, ostro, obiecuję ci to. Bo jak ci wyjebie w ten twój wypacykowany ryj, to ta cała tapeta ci spadnie z tej twojej mordy, bo twarzą to czegoś takiego nazwać nie można, a teraz przepraszam chcę wejść do szatni i odłożyć plecak. - Zdziwiła się bardzo, ale posunęła się, dziewczyny zaczęły się śmiać i zbijać ze mną 5! Wiedziałam że porozmawiam z Kubą o tym co jest, było i będzie... I wiedziałam że to nie będzie zbyt miła rozmowa.

czwartek, 27 października 2011

I ♥

Dzień zaczął się zwyczajnie, obudziłam się przez tatę, spojrzałam na zegarek. 
- Już 7? - wybałuszyłam oczy. Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, związałam włosy w kicka, ubrałam koszulkę, jeansy, bluzę, wypiłam kakao, spakowałam plecak i pobiegłam na przystanek. Przyjechała " trójka " więc wsiadłam, jak zwykle było pełno ludzi, ale skasowałam moją kartę miejską i chcąc nie chcąc jechałam już do szkoły. Na trzecim przystanku wsiadła Daria - koleżanka z klasy, więc nie byłam już taka samotna. Dojechałyśmy do szkoły, spisałam szybko zadanie z j.angielskiego który był dzisiaj pierwszym przedmiotem. Zleciał jednak szybko, gdyż w połowie był alarm przeciwpożarowy. Po alarmie wróciliśmy do sali, zadzwonił dzwonek i poszłam odłożyć plecak pod salę j. polskiego. Szłam już do mojej przyjaciółki, z równoległej klasy, gdy nagle wpadł na mnie Kuba - mój przyjaciel.
- Siema mała, zaspałem czaisz? Miałaś do mnie zadzwonić i mnie obudzić. Wielkie dzięki.
- Ojej, Kubuś przepraszam! Zapomniałam na śmierć...
- Dobra, nie cwaniakuj. Ostre spiny mam z mamą, a musimy wykorzystać razem ostatnie miesiące więc co powiesz na spacer po lekcjach? Może wpadniemy do Seby...
- Ej, czekaj czekaj. Jakie ostatnie miesiące? Co Ty pieprzysz? - Co prawda z Kubą przyjaźniłam się dopiero od początku roku szkolnego, może nie tylko przyjaźniłam ale byłam w nim też na zabój zakochana. Miał hipnotyzujące brąz oczy, i troszkę dłuższe brązowe włosy, był dresem, skejtem i wszystkim na co miałam ochotę. 
- Ups... Nieważne. Co mamy za lekcje?
- Polski. Kuba! Jakie ostatnie miesiące?
- No w drugim półroczu wyjeżdżam do ojca na stałe... Wiesz za granicę.
- Co? Prima aprilis?
- Coś ty! Będzie pro! Wiesz nowi ludzie, nowa kultura, nowy język, czad!
- Aha. Tak, łuhu, czad! 
Powiedziałam bez entuzjazmu, pobiegłam pod klasę do sali trącąc przy tym trzecioklasistów, wzięłam swój plecak i pobiegłam za domek gdzie na każdej przerwie przychodzili moi znajomi żeby zapalić, pogadać i te sprawy. Rozpłakałam się strasznie, nie mogłam nabrać powietrza. Na szczęście teraz nikogo nie było, ale co się spodziewać, wiatr piździ a do tego to druga przerwa. 
- Boże, znowu zerwałam się z 6 lekcji, mama mnie zabiję... - Powiedziałam sama do siebie, nagle za rogiem usłyszałam muzykę.
- Siemanoo, o! o! o! młoda... a dobra, już nieważne, nie przeszkadzam ci. - Sebastian najwidoczniej zobaczył moje opuchnięte cholernie oczy i się przestraszył.
- Nie, no przestań już się stąd zmywam. - Wyjęłam jedną fajkę z plecaka i mu podałam, dobrze wiedziałam że o to mu chodzi.
- Dzięki. Tak się ucieszyłaś na wieść o tym że Kuby nie ma już od drugiego półrocza?
- Tak, cholernie się ucieszyłam...
- Nie płacz, to nic pewnego że jedzie, gadałem z nim. - Wytarł mi łzy z oczu, przytulił mocno a potem pocałował w czoło. - Chodź na lekcje bo słyszałem że już dobre spiny masz z mamą.
- Ta, no trochę... Dzięki. - Dałam mu buziaka w policzek. Poszliśmy na j. polski, co prawda trochę spóźnieni ale pani nam to zaliczyła. Nie miałam ochoty iść na lekcje, na każdej siedzę z Kubą. Ale poszłam, byłam dzielna. Weszłam do rzędu pod ścianą, zobaczyłam że przed naszą ławką jest wolne miejsce obok Anity, więc usiadłam do niej żeby nie rozmawiać z Kubą. Poczułam że ktoś mnie puka w plecy i woła. Kuba! Znowu on.... Odwróciłam się.
- Przestań! Nie mam zamiaru mieć przez Ciebie przejebane. 
- Nikola? Jakub? Wstańcie.
Odwróciłam się do niego.
- Wiedziałam po prostu wiedziałam!
- Uspokójcie się, albo zaraz przyjdziecie do odpowiedzi. 
- Ta. - Usiedliśmy.
Lekcja się skończyła, poszliśmy na biolę, zostawiliśmy plecaki, poszłam na przedsionek na parter, przyszedł Kuba usiadł się koło mnie i zaczął mnie przepraszać. Przyszła Agata, usiadła na ławce na przeciwko nas.
- Pojebało Was do reszty! Co się z wami dzieje? Przyjaźnicie się czubki, na przez ciebie płacze, on chodzi przez ciebie nieprzytomny, nie widzicie tego że się kochacie? Kuba, nigdzie nie wyjeżdżasz kminisz? W ogóle nie ma o czym mówić! A ty powiedz mu wreszcie to co masz mu do powiedzenia! - Nakrzyczała na nas i poszła, a on spojrzał się na mnie, uniósł brwi, wyglądał tak słodko, ale to koniec. Próbowałam wbić sobie to do głowy.
- No to co masz mi do powiedzenia? 
- Nic! - Krzyknęłam, aż chłopacy z trzeciej klasy się na nas spojrzeli. Znali Kubę więc słuchali o co chodzi. Wstałam i byłam już przy drzwiach wejściowych do szkoły, gdy nagle on złapał mnie tak mocno za rękę że nie mogłam się ruszyć.
- Puść mnie idioto to boli! 
- Kocham cię! - Krzyknął mi w twarz, a chłopacy zaczęli gwizdać i krzyczeć że mamy się pocałować. 
- Jakbyś kochał to byś nie wyjeżdżał.
- Jakbyś kochała to być pocałowała! - I w tym momencie, skończyłam myśleć i pocałowałam go tak namiętnie że nie mogłam skończyć. Nie myślałam trzeźwo. "Odkleiłam" się od jego ust, usłyszałam dzwonek i pobiegłam pod klasę. " Następna lekcja z nim w ławce, ech " - westchnęłam cicho pod nosem.